Wstęp
Kuba Giedrojć: Cześć, witajcie na kanale Superwizja. Moją gościnią jest dzisiaj Justyna Czempik, coacherka i trenerka z Metrum. Ja nazywam się Kuba Giedrojć i porozmawiamy o trudnych uczestnikach i trudnych grupach.
Definicja trudnej grupy / uczestnika
KG: Justyna, jak słyszysz hasło „trudny uczestnik”, „trudna grupa”, to jak to definiujesz?
Justyna Czempik: Przede wszystkim biorę głęboki oddech, bo czuję, że to jest o jakiejś trudności we mnie. Słysząc „trudny uczestnik”, „trudna grupa”, myślę o tym, jaką ja mam trudność w kontakcie z tym uczestnikiem lub tą grupą.
To by oznaczało, że ta trudność jest we mnie.
KG: Czyli z Twojego punktu widzenia, tak obiektywnie, nie ma trudnych uczestników i trudnych grup.
JC: Myślę, że dla każdego to coś innego może oznaczać. W związku z tym preferuję przesunięcie uwagi z tą trudnością do wewnątrz. Rozpoznaj, co dla Ciebie stanowi trudność i sam się tym zajmij.
KG: Co dla Ciebie może być taką trudnością?
JC: Te trudności są różnego rodzaju i zmieniają w czasie razem ze mną. Po zaopiekowaniu się jedną, pojawia się inna.
Trudność odczuwam wtedy, gdy mam jakiś konflikt wewnętrzny, np. czy zająć się jakimś uczestnikiem indywidualnie czy całą grupą w danym momencie.
Albo gdy nie wiem, kto ma być zadowolony z mojego szkolenia, czy uczestnicy na sali, czy osoba, która mnie zatrudnia. Czasem są jeszcze pośrednicy i jak wyczuwam, że może być konflikt na tej linii, to to jest dla mnie trudne. Staję trochę w takim rozkroku i mogę się zachowywać tak, że próbuję troszkę Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek. I zwykle to nie jest dobre.
Strategie radzenia sobie z trudnymi sytuacjami
KG: A patrząc z „meta poziomu”, że masz kierunek, który jest ukryty w Twoim wewnętrznym głosie, to co jest najbliższe jednak w takiej sytuacji Tobie, jak sobie z taką sytuacją radzić?
JC: Myślę, że próba odpowiedzi, jakie konsekwencje jestem gotowa udźwignąć i przyjąć oraz co jest dla mnie ważne.
KG: Patrzymy na przebieg szkolenia, na dynamikę szkolenia.
Są takie obszary, na które mamy wpływ i pod wpływem naszego działania czy tego, co się dzieje, jak tym szkoleniem zarządzimy, pojawia się jakaś sytuacja trudna.
A są takie obszary, na które zupełnie nie mamy wpływu.
Jak radzić sobie z sytuacjami, na które mamy wpływ
KG: Przychodzą Ci do głowy takie sytuacje, na które jednak mamy wpływ, które jednak mogą wygenerować taką sytuację trudną albo ją wzmocnić?
JC: Tak, jakkolwiek zabrzmi to być może dziwnie. Dobrze jest wiedzieć, na jakie szkolenie się idzie, jakie szkolenie się prowadzi, i dla kogo oraz co ma być jego efektem i rezultatem. To dużo upraszcza. Język, jakim się komunikujesz – można nieodpowiednią komunikacją prowokować ludzi do różnych rzeczy, do zamknięcia, do obrony, do ataku, do różnych rzeczy.
Na pewno uważność na to, jak traktuję ludzi na sali, jak się do nich zwracam, jest tym, na co mam wpływ.
KG: Jakie mogą być sytuacje, które mogą być zupełnie nie od Ciebie zależne, a również się okażą tymi umownie trudnymi?
JC: Że jest zły przepływ informacji, że ludzie nie zostali poinformowani na jakie szkolenie idą i po co. Że kto inny podejmował decyzje, a kto inny ma oczekiwania wobec rezultatów. Również takie sytuacje, w których uczestnicy coś wnoszą na salę i nie możesz tego wiedzieć, że jest konflikt między uczestnikami – na przykład od dawna i jeszcze nie wprost, albo że jest jakieś drugie dno.
Ludzie zostali skierowani na szkolenie, ale nie do końca rozumieją, dlaczego. Jestem tu jako przedstawiciel potencjalnie „nieczystych intencji”, a oni wciąż nie mają pełnej wiedzy na temat celu tego szkolenia. To powoduje napięcie. Choć można sobie poradzić na sali i odpowiednio reagować, nie zawsze mamy dostęp do informacji wcześniej. Czasami brakuje nam pełnego obrazu.
Jak radzić sobie z sytuacjami, na które nie mamy wpływu
KG: Co można z taką sytuacją zrobić, kiedy już się pojawiła? Masz na to jakieś rady?
JC: W takich trudnych sytuacjach, kiedy na sali pojawiają się niekontrolowane emocje, warto podejść do tego z empatią. Rozumiem, że uczestnicy mogą odczuwać napięcie, zwłaszcza gdy wydarza się coś nieoczekiwanego, na przykład ktoś się dowiaduje o czymś lub dzieje się to jako proces na sali. Ważne jest, aby nie ignorować tych sygnałów i zastanowić się, jak można pomóc.
Oddawanie inicjatywy uczestnikom jest dobrym podejściem – zaproszenie do współtworzenia i wspólnego rozwiązania sytuacji może przynieść korzyści dla wszystkich. Nazywając to i dając temu miejsce, pytając, czego potrzebują, możemy lepiej zrozumieć ich perspektywę i dostosować działania. To nie musi być złota reguła, ale warto eksperymentować i dostosowywać podejście w zależności od konkretnej grupy i okoliczności. Zaprosić do współtworzenia tej sytuacji, współrozwiązania i współdecydowania. Zapytać: to co teraz robimy, gdy mamy tę sytuację?
Praca nad sobą po przejściu przez trudne sytuacje
KG: Czyli sytuacja się wydarzyła, Ty starałaś się jej jak najlepiej przeciwdziałaś, a gdy zaistniała, to jakoś sobie z nią poradzić, jak najlepiej umiałaś. Szkolenie mija lub jest przerwa. Możemy już przestać myśleć, co zrobić, ale zostajesz z tym, że to miało miejsce. Zostaje to w Tobie… Pierwsze pytanie: czy faktycznie zostaje?
JC: Różnie bywa. Czasami nie. Mam poczucie, że sobie dobrze poradziłam, a czasami mam wątpliwość, albo wydaje mi się, że nie. I wtedy pomaga mi telefon do przyjaciela, który też jest trenerem. To jest dobra rzecz.
KG: Co wtedy takiej osobie mówisz?
JC: Opisuje moimi oczami tę sytuację. Zwykle dostaję jakieś pytania, które poszerzają tę perspektywę, żeby zobaczyć, czego być może nie zobaczyłam, albo jak mogłam się jeszcze inaczej zachować.
Wyzwania dla trenerów Metrum® i metody ich przezwyciężania
KG: Patrząc na przestrzeni swojej bogatej kariery zawodowej: zmienia się Twój stosunek do tych sytuacji, które nazwalibyśmy potencjalnie trudnymi. Ciekawi mnie ta Twoja droga. Czy widzisz jakąś różnicę?
JC: Tak, cały czas zmieniają się moje „strachy”. Czego innego się obawiam. Tak, widzę, że to się zmienia. To, co kiedyś mnie straszyło, już mnie nie straszy. Myślę, że też między innymi dzięki temu, że nauczyłam się jakoś sobie z tym radzić, to pojawiają się jakieś inne.
KG: Czy to byłoby zbyt śmiałe pytanie, jakie masz strachy na dzisiaj?
JC: Nie, ale musiałabym się chwilkę zastanowić. Może w tym czasie Ty mi powiesz, co Ciebie straszy? Albo jak Ty sobie radzisz z takimi sytuacjami?
KG: Co mnie straszy?Jako że w Szkole Trenerów zajmuję się głównie metodologią, to bardzo mnie często straszy to, że nie zrealizuję celów szkolenia. Bo czym innym jest – na przykład – trening interpersonalny, kiedy proces jest królem i to ta nasza uważność jest jest najistotniejsza, a czym innym szkolenie, gdzie mamy określone cele w określonym czasie. Wiemy, z czym uczestnik ma wyjść po szkoleniu – tak mówimy naszym żargonem.
Więc gdy zauważam podczas szkolenia np. bardzo ciekawą rozmowę, albo odsłania się w grupie jakaś sprawa, to ten scenariusz leży z boku i pojawia się wewnętrzny dialog. Zadaję sobie pytanie, na co postawić teraz. Czy przygaszać to, co też jest ważne dla uczestników, czy jednak powiedzieć sobie, że nie było przestrzeni do realizacji celów.
JC: To trochę brzmi podobnie do określenia, którego użyłam na początku, że jesteś w takim jakby rozkroku.
KG: Tak i to jest taki dylemat etyczny, że na co nie postawisz, to będzie jakiś zysk i jakaś strata. To, co jeszcze jest trudne, to jest mój stosunek do danego szkolenia – jeśli się dużo przygotowuję i wkładam dużo wysiłku, żeby wszystko świetnie przebiegło, a trafiam na grupę, która przynosi na salę swoje historie i nie podąża za szkoleniem.
JC: Nie jest tak entuzjastycznie nastawiona.
KG: Właśnie, nie chce powiedzieć opieszała, ale po prostu, to tak wszystko nie idzie. To czasem sobie myślę, że tutaj jest tyle ciekawych rzeczy, ja tyle włożyłem w to wysiłku. I – oczywiście – to też jest pewnie z mojego ego, ale też się szczerze do tego przyznaję i to odsłaniam.
Mój sposób na radzenie sobie z tym to taka myśl, która mi zawsze towarzyszy, że jak nie wiesz, co zrobić, to postaw na szczerość. I chyba mnie to nigdy nie zgubiło. Młodzi trenerzy, szczególnie na Szkołach Trenerów, często się obawiają, że jak nazwą sytuację, otworzą ją, to nie wiadomo, co tam się wydarzy. Jednak gdy to jest szczerze, empatyczne, gdy pokaże się, że jest się w kropce, to rzadko to się przeradza w sytuację destrukcyjną.
JC: Dla mnie taka trudna sytuacja jest wtedy, gdy zgubię siebie na sali i nie zorientuję się na czas, że tak jest. Wówczas nie daję sobie szansy na szczerość. A wynika to z tego, że nie ma mnie przy sobie, żeby powiedzieć, jak to widzę i czuję. To to mnie straszy. Że zgubię się w zaangażowaniu w szkoleniu, w uczestników. To jest dla mnie problematyczne.
I jak powiedziałeś o tym zadowoleniu, braku entuzjazmu i tak dalej, to ja chyba wtedy sobie uświadomiłam, że straszy mnie taka wizja, że jakiś uczestnik mógłby się źle poczuć, może nawet nie że w ogóle na szkoleniu, bo to różnie bywa, ale w kontakcie ze mną, że mogłabym coś nieświadomie, niechcący, zrobić, powiedzieć, zachować się w sposób, który jakoś by go dotknął czy naruszył, a ja bym się o tym nie dowiedziała i nie miałabym szansy na to, żeby to skorygować.
Myślę że bardzo nie chciałabym i nie chcę takiego śladu zostawiać. Nawet, jeśli on jest krótkotrwały, tylko ktoś na tym szkoleniu tak się poczuje i potem jakby nie przeżywa.
KG: Po czym poznajesz że „zgubiłaś Justynę” na szkoleniu?
JC: Różne to chyba są rzeczy.
Jedne to niestety po fakcie, czyli wtedy, kiedy zdam sobie sprawę, że była jakaś trudniejsza sytuacja i mogłam coś nazwać wprost i ujawnić, a nie zrobiłam tego nie dlatego, że nie stawiam na szczerość, tylko nie byłam w kontakcie ze sobą dostatecznym i na czas tego nie nazwałam, w sobie.
Zaczynam czuć, że zależy mi za bardzo, nieadekwatnie do energii grupy, do ich zaangażowania, jeśli próbuję przekonać ich tak bardzo, że może fajnie by było jakoś spędzić ten czas efektywnie, nie?
Rada na koniec
KG: Jako że to jest kanał skierowany i do absolwentów Szkół Trenerów i do osób zainteresowanych pracą trenerską, to poproszę jeszcze o zdanie konkluzji.
Gdy myślisz sobie, młody trenerze, albo adepcie trenerstwa, o potencjalnie trudnym uczestniku czy trudnej grupie, to…
JC: To pomyśl, co dla Ciebie jest trudnego w tej sytuacji. Zaopiekuj się tą trudnością. Można poszukać sposobów, rozwiązań, ale swoją trudnością. Ja to tak widzę.
KG: Dziękuję.
JC: A Ty?
KG: A ja sobie myślę, że – po pierwsze – przyjmij do wiadomości, że trudne sytuacje są i będą, jakkolwiek byśmy nazywali trudnymi czy nietrudnymi, to taka profesja. Że to nie koniec świata. I – znowu – tutaj, teraz podążając za tym, co powiedziałaś, staraj się po prostu zrozumieć. Żeby to był walor takiego wzrastania, nie uczenia się na błędach, ale takiego: jak coś zrozumiem, jak coś przeżyłem, to już następnym razem postąpię inaczej, ani lepiej, ani gorzej,, może trochę dojrzalej.
Zakończenie
KG: I tym kończymy nasz dzisiejszy odcinek. Bardzo serdecznie Wam dziękujemy. Jeżeli macie jakieś pytania, komentarze, zostawiajcie koniecznie w komentarzach, poprosimy o łapki w górę, i dziękujemy Wam za dzisiejsze spotkanie.
Do zobaczenia.